Ostatni weekend spędziłam w Krakowie u mojej przyjaciółki Oli (gieb). To były bardzo twórcze 3 dni, pełne śmiechu i pozytywnych emocji.
W niedzielę udałyśmy się do Katowic, gdzie miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez Kasię Krzymińską, czyli wszystkim nam dobrze znaną Czekoczynę.
Warsztaty były zaskakujące przyznam. Bo jak to tak naklejać i nie myśleć? Nie ślęczeć godzinę i nie patrzeć, czy ten kwiatek tu, a może tu a może jednak lepiej tu? Czy można tak po prostu zaufać swojej intuicji i tworzyć bez własnych granic? Jak się okazuje można i jest to uczucie hmm... wyzwalające poniekąd :)
W niedzielę udałyśmy się do Katowic, gdzie miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez Kasię Krzymińską, czyli wszystkim nam dobrze znaną Czekoczynę.
Warsztaty były zaskakujące przyznam. Bo jak to tak naklejać i nie myśleć? Nie ślęczeć godzinę i nie patrzeć, czy ten kwiatek tu, a może tu a może jednak lepiej tu? Czy można tak po prostu zaufać swojej intuicji i tworzyć bez własnych granic? Jak się okazuje można i jest to uczucie hmm... wyzwalające poniekąd :)
Efekty warsztatowej pracy przedstawiam poniżej.
cudny!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńgordżes LO! mi taka bezmyślna twórczość tylko na warsztatach wychodzi, ale tylko i wyłącznie przez presję czasu, bo w domowym zaciszu wracam do półgodzinnego przekładania kwiatka z miejsca na miejsce :)
OdpowiedzUsuńZaprawdę prawdę powiadasz czcigodna o Pani :D Może powinno się raz na jakiś czas ustawiać sobie takie czasomierze jak u szachistów?
UsuńI ja tam byłam, macałam i marudziłam - jednym słowem jest cudowny i kropka :D pomyśl, jaka byś była produktywna robiąc LO w takim czasie :D
OdpowiedzUsuń