Najbardziej podoba mi się to, że tutaj wszystko wolno, możesz chlapać, mazać, przyklejać krzywo, w ogóle nie przyklejać, dodawać co ci się tylko podoba i tworzyć wpisy o czym tylko masz ochotę, co tylko zainspiruje cię na tyle, że stwierdzisz, że chcesz to udokumentować - smaczny koktajl, fajny koncert, świetne wakacje, smutny deszczowy dzień spędzony z książką - wszystko!
Będąc u brata w Warszawie natknęłam się na notesy smasha w małym sklepie dla kreatywnych - Malowana Lala i nie mogąc się powstrzymać i zdecydować kupiłam od razu dwa - kulinarny i ogólny, pomarańczowy.
Pierwszy wpis jest wynikiem mojej wizyty w stolicy europejskiej. Bruksela zauroczyła mnie totalnie, jeśli zastanawiacie się, czy warto zwiedzić Belgię - warto! Chociażby dla samej czekolady :D Przyrzekam jest obłędna i to właśnie ona i inne napotkane w Brukseli smaki zainspirowały mnie do stworzenia tego wpisu w smashu kulinarnym. Nigdy nie zrobiłam żadnego LO, blejtramu itp., nigdy za bardzo też nie pozwoliłam sobie na taką samowolkę - może właśnie dlatego tak super się bawiłam przy tej nieco innej formie. Pokochałam smashowanie i zaraziłam się smashoholizmem :D
Chciałabym zaprezentować ten mój pierwszy wpis. Jest bardzo chaotyczny, bardzo bogaty, może przesadzony i naćkany, ale jestem z niego diabolicznie dumna i strasznie mi się podoba, nieskromnie mówiąc ;) Uwaga dużo zdjęć!
Nie zmieściłam się z moją kulinarną relacją z Brukseli na dwóch stronach, więc dokleiłam sobie trzecią z koperty, ozdobiłam też jej drugą stronę.
Tu złożony wpis z okładką z drugiej strony koperty.